sobota, 14 grudnia 2013

Crazy Fiddler Julian

Tytuł postu powala na kolana jak zawsze, ale chyba inaczej się nie dało nazwać ;)
Misz masz nazw ściągniętych od Mony, ale chyba dobrze opisujących J.

Dzisiaj, tydzień po oficjalnym wręczeniu prezentu pokażę wam właśnie Juliana : >
/Nie, nie bójcie się, nie wyskoczy z monitora/
Nie, nie znam, ale Pandorcia zna, więc niech to wam posłuży za rekomendację. Zresztą, faktem jest, ze gdyby nie jedna (dwie?) z jej sesji, nigdy bym nie narysowała szanownego pana :)
Dlatego też odsyłam na jej feeejsbukową stronę Pandorcia Photography

O, tu tu jest folder z naszą gwiazdą! Crazy Vibes
I jeszcze jeden (tak ma dobrze, że aż dwa!) Fiddler on the Roof



No i moja wersja J. :>
(Tak strasznie się cieszę, że Ci się podobało! Nawet nie wiesz jak bardzo!)


środa, 27 listopada 2013

Cisza.

Większość z nas zna tę ciszę, która zapada gdzieś w głowie, gdy dociera do nas, że pewnej osoby już nigdy nie zobaczymy, nie usłyszymy. Nic.

Dla mnie dr Żgutowicz była wspaniałym wykładowcą, bardzo fajną babką. I to ona obróciła monitor na biurku, żebym nie mogła za nim przysypiać na źródłach informacji na pierwszym roku. Yep. 

A teraz cisza.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Kotokalipsa

Nie. Żadnych kotów. Chwilowo starczy mi ten jeden gad kot. To właśnie bezpośrednia przyczyna sierpniowego braku wpisów. potem to już stara dobra i nieogarnięta Pyza. Nosz sorry.

Dla nieświadomych - na Facebooku działa fanpa..   łatwiejsze wyjście strona związana z blogiem - szybciej wrzucić i przejrzeć tam niż tu. Czyli wersja dla leniwych. Nadal jednak będę tu w miarę (obiecuję, że się postaram) na bieżąco wrzucać skany i zdjęcia :)

Pyrka Studio

Najpierw pochwalę się tym chuliganem :) Whisky! *Uprzejmie prosi się o niekojarzenie imienia kota z preferencjami alkoholowymi jego właścicielki* **Wbrew pozorom mam złe skojarzenia z whisky** ***Z tym kotem teraz już też***
Teraz ma jakieś 4,5 miesiąca :) Ci, którzy takie żywe srebro kiedyś posiadali bądź wciąż posiadają wiedzą co to za ból radość.

Kota: (dawno temu i nieprawda)


A tu parę gryzmołów, dostępnych na Facebooku od jakiegoś czasu :)

piątek, 9 sierpnia 2013

O łejery, matko, córko i wszystkie inne poślinione rzeczy.

Normalnie na jedną noc opuściła mnie niemoc twórcza : o

Aż brak słów, tak się cieszę, że skrobnęłam coś konkretnego :D

Na początek... AUTO. Bo czemu nie.

Jest też zakładka...

wtorek, 6 sierpnia 2013

Om nom nom nom

Ulalala, dwa miesiąca bez bloga ;x so sad.

Wybaczcie, proszę, jakoś tak samo wyszło : o

Od ostatniego posta zbyt wiele nie tworzyłam - tu sesja, tu praktyki i jeszcze przeprowadzka. Ostatnio skrobnęłam kilka rzeczy, to teraz w dowód, że żyję - pokazuję : D


1. Po raz kolejny wilczysko - zastanawiałam się, czy nie zrobić na podstawie tego animacji - może się uda?


sobota, 8 czerwca 2013

And all the things you left behind

I don't care. I don't care. At all.



Skończyłam Royca! Już jakiś czas temu. No tak. W sumie. Oj.

Nie stękam na uczelnię bo są tacy co mają gorzej (w domyśle: moje współlokatorki).

A skoro nie stękam, to nie mam teraz nic do powiedzenia. Przejdźmy więc do sedna i nie traćmy waszego cennego czasu!

Piosenka w tle:


Royce Halboro
 

poniedziałek, 20 maja 2013

Work(s) in progress

Koniec semestru, więc czas odpokutować za odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę. No oczy na wiśnię. Grzecznie więc się spinam i pracuję co by zdążyć ze wszystkim, oczywiście jest to kolejny powód, żeby odłożyć rysowanie na potem.

No dobra. Tak na serio to przeżywam niemoc twórczą. No nie mogę i już! Być może mua wena jest na tyle kochana i bystra, ze sama postanowiła, iż czas teraz na studia, ale i tak smutno : o

W zawieszeniu tkwi również napoczęty już jakiś czas temu "Cień Wiatru". Póki co książka jest naprawdę super. Szczególnie TA biblioteka. (Bez spoilerów, kto czytał wie o co cho). Tylko kiedy to skończyć? ;)

Dobrz, koniec biadolenia, wrzucam kilka wipów zawieszonych w czasie i przestrzeni.

1. Skończony jako jedyny - hobbit na zajęcia z czytelnictwa. Oryginał u Marfy :)
2. Znany już z wcześniejszego posta - ale wtedy tylko fragment i to zdjęcie robione chyba bananem.
3. Stara praca jeszcze sprzed ho ho ho, wisi i szczeka na koniec.
4. Mój faworyt - Royce. Tło będzie czarne, niech no tylko skończę ten mundur no.

Pozdrawiam was cieplutko!

P.S. Mamy 99 komentarzy - setny koment dostaje bazgroła, co wy na to? ;)) hop siup!

piątek, 10 maja 2013

Hie hie hie

Oj oj, trochę mnie tu nie było, ponad miesiąc lekko.

Nie wnikajmy dlaczego, bo jeszcze sama to odkryję. Bardziej mi szkoda, ze miałam przerwę w czytaniu waszych notek, co zamierzam niedługo nadrobić.

Wbijam tutaj na nową notkę bo chwilowo znudziło mnie pisanie o ilustratorach w XIX wieku. Co za dużo co nie zdrowo, szczególnie jak to dużo ma Ci zaliczyć przedmiot. Bleh.

Swoją drogą, ludziów tu jak mrówków! Jesteście cudowni, 11 obserwatorów a pod ostatnią notką tyle komentarzy! Och i ach, podnieśliście mua samoocenę (o ile to jeszcze możliwe). Tym razem jednak drobne rozczarowanie, bo nie za bardzo mam wam co pokazać. Zaraz odkopię maybe coś starego, hę? Wiem, że smętnie, nie bijcie, ale za to sztuk aż pięć i jeden kiepskiej jakości gratis!


Hie hie hie. No siema. Zeszłoroczny autoportretąąąą. O dziwo, aktualnie po wielu zmianach znów tak wyglądam. Nosz co za nudna persona ze mnie. Ech. 


czwartek, 4 kwietnia 2013

Wczoraj i dziś

Cześć i czołem.

Dzisiaj znów króciutko, choć prac troszkę więcej niż zwykle. W czasie świąt natchnęło mnie na odświeżanie starych rysunków. Głównie z braku weny ja myślę. Rysunki po lewej są z 2010 roku, po prawej nowa odsłona.






wtorek, 2 kwietnia 2013

Zajrzyj zobaczyć Pandorcię

Ja wiem. Wiem. Wiem.
Miał być post po 3 dniach. A jest... no, później.
Się zdarza, niet?
Trochę się tam po drodze działo, potem urodziny, święta no i się zrobił kwiecień.
Niestety, nadal nie mam weny do pisania, więc tylko hop siup powiem co to za bazgrołki.

wtorek, 12 marca 2013

Imperator, Jedi i Lavra. Historia prawdziwa.

      Halo, halo, melduje się Imperator.
      /nie, nie pamiętam dlaczego tak się ostatnio przedstawiam, ale pasuje mi, nie sądzicie?/
      Wyjątkowo szybko kolejny post, bo po prostu mam co pokazać. I wcale nie chodzi o to, że Mi mnie prosiła o wrzucenie tego. ABSOLUTNIE.


      Najpierw coś z innej beczki. Jak zapewne część z was wie, w tym semestrze weszłam w tryb sportsmenki i raz w tygodniu macham rakietką (pożyczoną, swoją drogą) na zajęciach z badmintona. Po dzisiejszych zajęciach podjęłam jednak ważną decyzję. Rzucam studia, zostanę Jedi.

     W tym momencie powinniście chwycić się za serce, rwać włosy z głowy i ogłaszać na fejsiku koniec świata. Powstrzymajcie się jednakowoż i wysłuchajcie skąd moje postanowienie, me natchnienie.

sobota, 9 marca 2013

Le WIP

      Wiosna, wiosna i po wiośnie.
      Powrót na uczelnię okazał się o wiele przyjemniejszy niż to sobie przewidywałam. Podejrzewam, że po prostu za dużo tam ludzi, których tak strasznie lubię. Nice, oby tak dalej!

     W poprzednim wpisie pokazywałam wam projekt związany z piratami i takimi tam. Teraz informuję was, że pomysł ten ma się całkiem nieźle, a do współpracy udało mi się namówić zarówno Mi, jak i Marfę, więc mam teraz siły MM na swoje usługi ;>

     Przy okazji przeczesałam swojego kompa i odnalazłam jakieś 7 rozpoczętych opowieści, i choć w większości były to kolejne próby odświeżenia tej najpierwsiejszej, to i historia ze MNĄ się znalazła. Normalnie można znieść jajo ze śmiechu.
      Zastanawiałam się, czy może wrzucić tu coś nie coś, ale to chyba zły pomysł. Ostatnie osoby, które tu jeszcze zaglądają pacną się w łeb i wrzucą mojego bloga do blokady rodzicielskiej. Za głupotę. Ona podobno potrafi zaatakować człowieka. Tak. Innego niż nosiciel.

     Poza tym pragnę podzielić się z wami moją frustracją. Gdy wreszcie stwierdziłam, że tak! Tak! Pójdę na wystawę! Odchamię się i napiszę notkę na czytelnictwo! To... wystawę z okazji dnia kobiet przenieśli na jesień. Niestety w bibliotece wiedział o tym tylko jeden pan, ściągnięty (a może lepiej przyciągnięty) telefonem na 3 piętro gdzie sterczałyśmy jak te parasole. Czeski film. Autentycznie czeski film.

      No i wreszcie, choć trochę po fakcie, składam życzonka wszystkim moim męczenn... eee... czytelniczkom, tak, tym płci pięknej :) Wczoraj było nasze święto więc radujmy się :)

     Bazgroł - WIP - work in progress - czyli nieskończona jeszcze praca, ale za to cenna, bo robiona do 5 nad ranem (stąd ta niemożebna chęć podzielenia się tym z wami).
     Brandon St.Clair i Crystal St.Clair - rodzeństwo. W wersji fantasy. Docelowo będzie jeszcze druga część - Valentine i Cleo, ale porozmawiamy o tym, jeśli już to zrobię ;> 
      Swoją drogą, o wampirach i wilkołakach też pisałam. Masakra, mówię wam, masakra.

sobota, 2 marca 2013

Pirates Doodle

No i koniec ferii.
Czuję się jakbym musiała z księżyca wrócić na Ziemię :<

Miał być wilk dla D., ale nie było podróży do Wroclove po narzędzia, więc i wilka nijak nie ma.
Było za to sporo czytania i ogólny paraliż mózgu.
No, ale w końcu przeczytałam resztę z serii pani Laurens i jestem kontent. Książeczkowy potwór został chwilowo nakarmiony i uciszony, a twórcza część umysłu już zrzuciła pajęczyny i puściła machinę w ruch. Czyli zaczynam mieć sensowne pomysły (yeah!).
Ale nie oszukujmy się - to pewnie dlatego, że czas wracać na uczelnię ;)

Dzisiaj pierwsze bazgroły - zarys nowych postaci.
Tematyka piracka - nie pytajcie czemu. Kocham piratów w wersji bardziej romantycznej (spokojnie, zdaję sobie sprawę, że w rzeczywistości daleko im było do załóg podobnych tym z One Piece).


Na pierwszy rzut panie kapitan. Tak, PANIE. Nie dość, że baba, to jeszcze dwie ;>

wtorek, 19 lutego 2013

My name is death and the end is...

...here.
(z piosenki Jen Titus - "O' Death")


A jednak! Stało się!
      Ku memu zaskoczeniu (przeogromnemu, uwierzcie mi), mua Instytut ogłosił odroczenie wyroku.
Ale od początku.
      Już od jakiegoś czasu w naszej kamienicy wciśniętej gdzieś w rzędzie przy placu Uniwersyteckim trwa budowa. Panowie chodzą z wiaderkami gruzu, rurami, skomplikowanymi planami ewentualnie kanapką z szynką. W tym roku my, bibliotekarze w przygotowaniu, postawiliśmy na dub-step. Bo czemu i nie? Wiertarki nie milknące przez dzień cały jak najbardziej sprzyjają takim decyzjom. Więc bawimy się świetnie - na egzaminach. W tym miejscu zdradzę wam tajemnicę takowych zjawisk w naszym małym słodkim instytucie, a właściwie różnicy między tymi ustnymi a pisemnymi.

piątek, 8 lutego 2013

Cry Havoc!...

... And let slip the dogs of war.

Szekspir wiedział co to sesja? o.o

Najgorsze za mną, zostały mi już tylko dwa - ustny angielski i poprawka :) Jestem coraz bardziej pozytywnie nastawiona do świata, szaleję ze sprzątaniem i nawet (o zgrozo) przez te egzaminy zaczęłam się uczyć.

Przy okazji jednego dnia przerwy (nie liczę dnia, który przypadkiem przeznaczyłam na siedzenie pod drzwiami gabinetu szczekając na wpis) machnęłam się na tusz. Tym razem spróbowałam malowania jednym kolorem i efekt... nie jest zły.

sobota, 2 lutego 2013

Sówka

No sówki, żyjecie?
Tak, to do wszystkich znajomych i nieznajomych studentów :)

Oczywiście większość z nas przełączyła się na tryb sowy już jakiś czas temu (ja przyznaję bez bicia, że ostatnie dwa dni z dziwnym spokojem szłam spać koło północy - spino wróć!). A ilu potrzebowało do tej przemiany kawy/energetyka/dyszącego Ci na kark egzaminatora? No, to już inna sprawa.

Oczywiście za mało czytam - brak czasu bla bla bla. Dokończona "Czarodziejska góra" Tomasza Manna wystarczająco spapkowała mi mózg.


Notka sensu chyba większego nie ma, ale jedyna rzecz, która mi w tym momencie przychodzi do głowy to rodzaje bibliografii i układów bibliografii. Wiedza wam chyba zbędna więc kończę.

Jedna z serii sówek rysowanych na wszystkim i wszędzie - w myśl zbliżającej się jeszcze wtedy sesji no i znaku bibliotekarza, ja, ja? :D
(Sówka z wykładu z JIW ;P)


sobota, 19 stycznia 2013

Sesja-fieber

      Po raz kolejny wchodzimy w stan gorączki przedsesyjnej. Jak zwykle sesja zaskoczyła studentów, a połowa z nich zapewne dowie się o tym podniosłym wydarzeniu w dniu swojego pierwszego egzaminu. No cóż, każdy żyje/studiuje jak chce.
      Ale to tylko taka dygresja albo wytłumaczenie jakości i poziomu dzisiejszego bazgroła.

      W całym tym szale natknęłam się na książkę pt. "Wykreślone imię". Taki pseudo-horror dla nastolatków. Szczególnie dla tych w okolicach 13-16 lat, bo tak właśnie reprezentuje się większość bohaterów.
     Książka mistrzostwem nie jest, przyznaję bez bicia, ale wszystko po kolei.
     Historia opowiada o rodzince dzisiaj określanej mianem 'patchworkowej' - Harriet, matka Catriony i Rolanda wychodzi za Petera - ojca Katherine i Johna. A to dopiero początek katastrofy. Obydwie dziewczyny używają skrótu imienia brzmiącego tak samo - odpowiednio Cat i Kat. I skaczą sobie właśnie o to do oczu jak dwie dzikie kotki. Roland, najstarszy z całej czwórki, jest raczej słaby psychicznie, zamiast działać woli zaszyć się w pokoju i pograć na komputerze albo zjeść coś (stąd jego pulchny wygląd). Najmłodszy jest John, chłopiec spokojny, życzliwy i cichy, pragnący jedynie trochę uwagi (mój prywatny faworyt). Rodzina nie potrafi zrobić nic bez awantury - nawet zjeść posiłku, na dodatek dostają możliwość zamieszkania w domu dziadków Johna i Kat, domu w którym kiedyś mieszkała ich zmarła matka.
     Na miejscu nic nie okazuje się być takim jak by się mogło wydawać i dzieciaki szybko przekonują się, że coś nierealnego żyje tu razem z nimi. Ale co to jest i co wyniknie z tych wakacji powinniście dowiedzieć się już sami :)
     Książka napisana jest przyjemnym, lekkim językiem. Początek nie był dla mnie szczególnie zachęcający, ale szybko przeszłam go i dotarłam do właściwiej akcji. Powiem szczerze, że nie jestem fanem horrorów i sikam w gacie na każdym odgrzewańcu w telewizji. Pewnie dlatego pewne momenty napawały mnie grozą, a aktualizacja Avasta na moim laptopie doprowadziła do palpitacji mojego zajęczego serca. Ale nawet odejmując tę grozę, można poczuć tu specyficzny klimat tajemnicy i długo skrywanych sekretów.
     Polecam głównie młodszym, ale również fanom młodzieżowych powieści.
     Zresztą, każdego kto chciałby sobie przypomnieć jak to jest być dzieckiem.

Książka na portalu lubimyczytać.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/28523/wykreslone-imie

Kiedyś zacznę pisać prawdziwe recenzje. Obiecuję.



Na koniec długopisowy feniks - efekt wyżywania się na kartce, co zresztą widać po tych jakże profesjonalnych falach.

P.S. Co się dzieje, że nagle mam tyle odwiedzin? O_o" Nie wiedziałam, że jest tu coś aż tak interesującego.
Tak czy siak dzięki!


wtorek, 8 stycznia 2013

Le Nowy Rok

     Wypadałoby również dać notkę z życzeniami na 2013 rok :)
      Ale nie będę się rozpisywać, bo po prostu życzę wam dotarcia do wyznaczonych celów i zdrówka przy tym.
      Happy New Year! :) :)

      A propos choroby mam całkiem sporo do powiedzenia, bo przed świętami to właśnie ona zablokowała moje wpisy. No tak smuteczek. A większy tym bardziej, że ledwo wyszłam z jednego, a tu znów coś mnie bierze. Za kie grzechy ja się pytam?

      Ale nie o tym , do recenzji sił nie mam, więc jedynie polecę wam dwie książki Marii Nurowskiej: "Nakarmić wilki" i "Requiem dla wilka".
      Kolejne z cyklu książek, które się 'je'. Rach ciach i już ostatnia strona. Człowiek ogląda wzdłuż, wszerz i po przekątnej, ale na nic to - koniec to koniec. Ostrzegam więc szczerze, że można dostać po tym niezłego ksiażkowego kaca.
      Również byłoby dobrze, gdybyście próbowali sił w podanej kolejności - z tego prostego powodu, że "Requiem..." jest kontynuacją pierwszej książki.
      I rzecz ostatnia - to nie jest książka typowo o wilkach. One tam są, owszem. Wszędzie czuć ich obecność, a nawet pojawiają się w akcji. A jednak to nie wokół nich krąży akcja, co to to nie. One są cieniem za wszystkimi działaniami bohaterów, pozwalają na siebie spojrzeć i czasem z łaską odegrają swoją rolę. Nie dane nam jest jednak poznać co czują, jakimi ambicjami się kierują i czy w ogóle to robią. Wilk to zagadka i niech tak zostanie.
     Tyle w tej sprawie. Dorzucam linki do książek na lubimy czytać

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/66635/nakarmic-wilki
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/107789/requiem-dla-wilka

      Oraz linki do recenzji obu książek autorstwa Tetiisheri:

http://czytadlatetiisheri.blogspot.com/2011/12/nakarmic-wilki-maria-nurowska.html
http://czytadlatetiisheri.blogspot.com/2011/12/requiem-dla-wilka-maria-nurowska.html

      A na koniec tematycznie - wilk.
      Nie do końca potrafię wytłumaczyć czemu jest chory i na co, ale to również mi dzisiaj pasuje, więc radujcie się i cieszcie :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...